poniedziałek, 15 lipca 2013

Hiszpania - Calpe - szczyt wszystkiego.


Denia była wypełniona emerytami. Benissa dostarczyła emocji. Do Calpe przyjechałam w jednym celu, z jednym zamiarem...Peñón de Ifach. Taka mała skała wystająca z morza.. Pokonam ją. Z przewodnikiem czy bez zawędruję tak wysoko, jak mi się uda. Patrząc na moje dotychczasowe doświadczenie (albo jego brak) ze wspinaczką, tudzież wędrówkami górskimi miało to być swego rodzaju wyzwanie.






Na zdjęciach wyglądała pięknie, więc czemu by jej nie zobaczyć na żywo. Poza tym podobno organizują na nią wycieczki z biur różnych, jak się naczytałam w przewodnikach. Początkowo Calpe miało być jednodniową wycieczką, ale kiedy okazało się, że jest niedrogi hostel w pobliżu góry postanowiłam spędzić tam dwa, no góra trzy dni. Stanęło na tygodniu i wcale nie do końca miałam ochotę wyjeżdżać. 




To niewielkie miasteczko zaskoczyło mnie kilkoma miłymi chwilami. Szykując się na "pokonanie" skały znalazłam malutką plażę z palmą tylko dla mnie. Mieszkałam w pustym hostelu, gdzie na setki wolnych łóżek zajęte były trzy. Mieszkałam z daleka od centrum, więc wieczorami miałam okazję posiedzieć w spokoju, no może nie licząc komarów na zewnątrz, z drinkiem i rozmowami z ludźmi pracującymi w hostelu. Chodziłam na kawki, gdzie poznawałam kolejne osoby szukające ciszy i spokoju, tak, jak ja. Zachwyciła mnie jedna starsza pani, a było ich tam wiele. Siedziałam przy popołudniowej kawce. Kobieta naprzeciwko mnie zażyła leki, całą garść popijając je piwkiem. Wydaje mi się, że siedziała z córką i doszły do wniosku, że to jej nie zaszkodzi. Znalazłam polską ulicę, robiłam zakupy, gotowałam i odpoczywałam na białym wybrzeżu. 







W każdym razie nie ważne ile dni, postanowienie postanowieniem! Miałam wejść na skałę, tak też trzeba było zrobić.

Podjęłam dwie próby. Na pierwszą umówiłam się z Carlosem (poznanym w hostelu w sobotę, bo tak, jak mówiłam w hostelu nigdy nie jest się samemu) w niedzielny poranek o zabójczo wcześniej porze czyli 8.30! Bo warto wspiąć się na skałę wcześnie zanim słońce zaczyna zabijać swoimi promieniami! Oczywiście tego poranka nie poszczęściło się, zaczęło lać, na szczęście na samym podejściu pod górę, więc po prostu wróciliśmy, choć ambitne myśli w głowie były! Jednak grzmoty zza skały zrobiły swoje. Trzy godzinki snu więcej i dzień mijał, aż do 16.30.



Nie ma się co oszukiwać. Kozicą górską to ja nie jestem. Prawdopodobnie nie będę. Jedno z mich szczytowych osiągnięć, o ile nie jedyne - nie licząc spacerów po Beskidzie Żywieckim, to wejście na Śnieżkę w wieku lat 11. Rodzice wysłali mnie wtedy z siostrą na kolonie w góry. Mogę jeszcze dorzucić Gubałówkę ze dwa razy, kolejką. Umówmy się więc, że nie skłamię, kiedy powiem, że taka skała, niby nieduża, miała być pierwszym poważnym doświadczeniem wspinaczkowym. A Ci, którzy chcą się ze mnie śmiać niech przypomną sobie swój pierwszy raz. 


Osiem godzin później kolejna próba. Czyste niebo. Była szansa...i została wykorzystana. Pomyślałam sobie, co tam taka góra, skoro dziewczyna w recepcji powiedziała, że mogę iść tam sama, bez żadnego przewodnika, to znaczy, że to nic takiego. Carlos tylko upewnił się po raz kolejny, że nie jestem w klapakach:) Nie byłam, oto dowód powyżej -  miałam piękne siostrzane trampeczki z cekinkami! Idealne do tańca! - Jak się później okazało, tylko do tańca!
Dla odmiany jedno z moich ulubionych zdjęć Carlosa, który buty miał znacznie wygodniejsze!


No dobrze, słaba nie jestem, wybitnie wysportowana też nie! Ale ta górka mnie dobiła! 
Na początku byłam podekscytowana, co tam, że jest 30 stopni w cieniu, że słońce grzeje, jak szalone! O jest tunel, o którym mówili w przewodniku! "Wejdziemy na samą górę? Naprawdę? Carlos, ale super!"


Piętnaście minut później, kiedy szłam pod górę, bez wody, po kamieniach, w bucikach do tańca, szukając miejsca na postawienie stopy, bez "szlaku", co jakiś czas trzymając się lin i nie patrząc w dół, moja ekscytacja trochę opadła! I zastanawiałam się dlaczego codziennie nie robię sobie regularnego treningu zwanego wyciskiem, żeby teraz nie zdychać. Z tej godziny drogi pod górę nie ma zdjęć, bo starałam się nie zawrócić i skupiłam się na celu!


Tak, jak powiedziałam godzinę później (jakieś zabójcze tempo, jak dla mnie!) dotarliśmy na szczyt. 332 metry wysokości. Nie wiem, czy to dużo czy mało, ale nie było mi do śmiechu, szczególnie w okolicznościach braku wody pitnej i żaru lejącego się z nieba!


Odpoczęłam troszkę..przetrwałam w promieniach słońca i byłam z siebie dumna .
"Daj mi pięć minut, a na pewno będzie mi się tutaj podobało! No tak, bardzo Ci dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś! Naprawdę! Cieszę się! Tylko daj mi te pięć minut!!!" Kilka minut minęło. Zaczęłam też wtedy doceniać to, co zobaczyłam wokół siebie! Było warto wdrapać się na tę górę! Nigdy się nie wspinałam, teraz już wiem, jak to jest! Wolność! Spokój!


A oto kilka myśli, które się wtedy zjawiły:
Przede wszystkim jest pięknie! A w dodatku zadomowiły się tutaj koty! Nie dość, że mają widoki na co dzień, to jeszcze własną miseczkę na wodę!


Odpoczęłam, mogę już pozować na królową świata, ewentualnie Tytanika lub, jeśli ktoś woli, na Jezusa z Rio!


Miały miejsce chwile wesołe! Na szczęście, bo inaczej chyba kazałabym się znosić na dół. Jak się też okazało towarzystwo z poczuciem humoru się trafiło. Rosjanin udawał mewę, a Carlos Asterixa - "Por Aqui! - Tędy!"


...i chwile niemal romantyczne, kiedy udało mi się uchwycić chwilę, przynajmniej tak mi się wydaje! A mój aparat podoba mi się coraz bardziej.


Ale nadszedł czas ZEJŚCIA! Co prawda nie było już ze mną tak źle, bo udawało mi się pstrykać zdjęcia!



Calpe to dla mnie szczyt - pierwszy w moim życiu, przepiękne zachody słońca, supertani, czysty i przyjemny hostel, flamingi podglądane z okna hostelu, początek jesieni, pierwsze doświadczenia ze sprzedażą kolczyków na ulicy, piwo na oktobesfst i kolejni ludzie poznani w drodze. 
 









Było pięknie! Jeszcze tam wrócę i zapraszam Was także, jeśli będziecie w okolicy! 

18 komentarze:

  1. Hej, właśnie trafiłam na Twojego bloga przez stronę monoloco! :) I jaka fajna niespodzianka, bo widzę, że piszesz również po hiszpańsku! :) Z przyjemnością poczytam. A czego uczysz jeśli można spytać, może hiszpańskiego? Bo miałybyśmy wtedy wiele wspólnego - studiuję filologię i też już uczę hiszpańskiego i również prowadzę dwujęzycznego polsko-hiszpańskiego bloga!:) Zapraszam serdecznie: http://ola-peru.blogspot.com/ poświęcony jest mojemu pobytowi w Peru, gdzie studiowałam przez jeden semestr. Poza tym nie mam na koncie jeszcze aż tak wielu zagranicznych podróży, więc z chęcią poczytam u Ciebie o azjatyckich kierunkach między innymi :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Olu,

      Dzięki za komentarz, cieszę się, że znalazłaś tu dla siebie coś interesującego.. zerknęłam na Twojego bloga i kiedy tylko wrócę do Polski poczytam więcej po hiszpańsku:) u mnie niewiele, raczej wybrane wpisy, ale kiedy będzie czas przetłumacze pewnie kolejne.. mój hiszpański pewnie pozostawia sporo do życzenia, bo nauczyłam się go mieszkając w Hiszpanii.. ze szkolną nauuką nie mam w sumie wiele wspólnego w tym temacie.
      A nauczycielem jestem klas I-III i angielskiego:)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Ha! Calpe towarzyszy mi od dzieciństwa, do niedawna tylko w marzeniach i wyobraźni. Lata temu dostałam od koleżanki kartkę i tak to się zaczęło...

    http://trzymajacsiechmur.blogspot.com.es/2013/07/calpe-historia-pewnej-widokowki.html

    OdpowiedzUsuń
  3. A najlepsze jest to, że w Calpe znalazłam się przypadkiem w związku z czym na szczyt weszłam w sandałach i spódnicy :). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. :) ja pewnie też bym poszła w sandałach, ale Carlos się upierał.. no cóż szedł w takim tempie, że nic dziwnego, że doradzał mi adidaski...

    OdpowiedzUsuń
  5. hej ,weszłaś na skałę bez sprzetu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, tak, bez sprzętu. Tam potrzebne tylko porządne buty i idzie się wspaniale. Po drodze są łańcuchy w trudniejszych miejscach. Ja szłam od strony wschodniej, pewnie ze sprzętem można by się wspinać z innych stron, ale trzeba zapytać,bo to jednak park narodowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy artykuł i fajne zdjęcia. W Hiszpanii nigdy nie można się nudzić, zawsze znajdzie się coś ciekawego do zwiedzania. W wakacje też zamierzam wybrać się do Hiszpanii, może odwiedzę te miejsca, w które przedstawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej.wlasnie jestem w calpe od tygodnia i patrze na ta gore co dzien a jutro rano uderzam na szczyt.czytajac powyzsze nie wydaje sie to trudne wiec mam nadzieje ze bedzie super. Pozdro i zapraszam do calpe.piekne miasteczko no i za niezle pieniedza mozna sobie wypozyczyc wille z basenem w pierwszej linie brzegowej na 8 osob lub wiecej,a teraz akurat jest super czas bo przed sezonem,ludzi malo, a pogoda niespodziewanie dobra,bo non stop powyzej 30 stopni,! Pozdro Mroova

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo urokliwe miejsce:) Jeszcze nie miałam okazji go odwiedzić, ale mam nadzieję, że wszystko przede mną. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  10. wspaniale miejejsce widoki nie zapomniane.. weszlam z synkiem 6 lat do bramki za tunelem:) dalej juz tylko sam maz:) pozdrawiam,ps.bardzo fajnie opisalas to wszsytko tak jak naprawde jest..

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki Marta!
    Chętnie tam powrócę kiedyś.. Dobrze, że do tunelu dotarliście to i tak pod górę, a pięknie już jest!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Sabina,możesz zdradzić w jakim hostelu mieszkałaś??

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Sabina,możesz zdradzić w jakim hostelu mieszkałaś??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino. Hostel 4you.
      http://www.youthhostel4you.com/
      Wspaniała lokalizacja.

      Usuń
    2. Dziękuję :) Ten już wynalazłam,ale niestety mają już wszystko zajęte w tym terminie :/

      Usuń
    3. Dziękuję :) Ten już wynalazłam,ale niestety mają już wszystko zajęte w tym terminie :/

      Usuń
    4. Trzymam kciuki, żeby udało się coś znaleźć.

      Usuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią! To dla mnie ważne.

Facebook Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Best Web Hosting Coupons