niedziela, 2 czerwca 2013

Miejsca mniej znane - Brzozowe Bagno


Nadchodzi taki moment, jak długi weekend. Plany były, ale kapryśna polska pogoda trochę je zepsuła. Zamiast kilku dni na łonie natury, jednodniowa krótka wycieczka z nadzieją, że uda nam się wpasować w "dziurę" bez deszczu i może nawet będzie romantycznie.


Cel podróży jasno określony - lasy w okolicach Celestynowa. Pomiędzy Ponurzycą a Zabieżkami. Podobno pięknie. Rezerwat przyrody zwie się Brzozowe Bagno (całkiem słusznie, jak sami za chwilę zauważycie). Wita nas kapliczka, jakich dziesiątki minęliśmy po drodze. Chętni mogą urządzić sobie przystaneczek - stację - rzekłabym, tylko uwaga na mrówki. 


Brzozowe Bagno

Czy ta nazwa nie jest w sama sobie interesująca, pełna uroku i jakiejś tajemnicy...? Kiedy ją wypowiadam, czuję się, jakbym wracała do czasów dzieciństwa, gdy to na torfowiskach, przy leśnych jeziorach czaiły się stwory, a za każdym drzewem i zakrętem leśnej ścieżki czekała przygoda.


Piaskowa droga wiodąca do bagien pełna jest roślin i zwierząt, jak to w lesie... Jednak podobno, jak się okazuje, miejsce to odwiedzane jest częściej przez zagranicznych ornitologów i przyrodników, niż przez samych Polaków. 


Turystyka przyrodnicza. Że co?

Wiem, że w Polsce turystyka przyrodnicza jest nadal mało popularna. Pojawiają się myśli i pytania: Do lasu? A po co? Co to ja lasu nie wiedziałam? Rozumiem to, bo i mnie takie myśli nachodzą. Poza tym wychowałam się w lesie. O ile jeszcze samodzielne wypady i budowanie szałasów było atrakcją, to spacer z rodzicami już trochę mniej. Teraz chyba niewiele się zmieniło, choć spacer już bez rodziców. Ja wiem, że czyste powietrze, że przyjemnie, że zielony relaksuje, ale mnie osobiście do lasu na spacer, bez roweru, jakoś nie ciągnie. W ogóle. Mam uczulenie na zielska i nienawidzę komarów. Kończy się na tym, że jestem bardziej zmęczona i wkurzona niż zrelaksowana. Tutaj zapowiadało się całkiem podobnie, po pierwszych 10 minutach spaceru M. był naszą wycieczką dużo bardziej zainteresowany niż ja, co więcej gotowa byłam natychmiast wracać. (Nie wyobrażacie sobie ile komarów jest teraz w lasach!!! A jeśli sobie wyobrażacie, to współczuję, że też musieliście to przeżyć!)

 

A jednak zachwyt

W ten oto, podejrzewam mało radosny, bo ze mną marudzącą i narzekającą, sposób dotarliśmy do miejsca, które zaparło mi dech w piersi. Pokryte nenufarami, podobno profesjonalnie zwanymi grzybieniami białymi, jeziorko okazało się przepiękne. Kwiaty, drzewa i niebo odbijające się w tafli wody... Nie dziwię się, że takie miejsce może przyciągać zagranicznych przyrodników. Dzięki takim właśnie widokom wycieczka nabiera sensu. 




Próby przejścia na drugą stronę niestety się nie powiodły, gdyż teren bagienny w porze deszczowej jest jeszcze bardziej bagienny, jak powinna podpowiadać logika. 


Próbowaliśmy wypatrzeć rosiczki, udało się jedynie sterty ściętych drzew, dzięcioły i wełniankę, która okazuje się pełnić do dziś ważną w naturze funkcję  - Uwaga! Renaturyzacji Torfowisk! O jaka jestem wyuczona!, a kiedyś nawet wypełniano nią poduszki. Także, gdyby wasze jaśki już się zużyły, wiecie gdzie się udać po naturalne zastępstwo tego, co mieliście w środku. 


  

"Naturalne marudy" czy miłośnicy lasu

Ostatecznie wycieczka okazała się całkiem udana i nawet w drodze powrotnej wykrzesałam z siebie entuzjazm brodząc w błocie przy użyciu moich pięknych kaloszy - przywiezionych z Rzymu, o którym pisałam tutaj. Nie wiem, kiedy po raz kolejny wybiorę się do lasu, może w lecie, kiedy plaga komarów minie i nie będę musiała się od nich przez całą drogę opędzać. W każdym razie z pewnością znajdzie się jeszcze nie jedno miejsce, które zachwyci pięknem natury, a nie architekturą. 
Ciekawa jestem czy Wy lubicie takie wycieczki? Czy tylko ja jestem taką "naturalną marudą"? A może macie jakieś sugestie, swoje miejsca, szczególnie te w pobliżu Warszawy, ale nie tylko, bo przecież niedługo przestanie padać i będzie można wybrać się za miasto na chwilę dłużej, prawda? 


Tutaj możecie zajrzeć do galerii, którą brałam udział w konkursie fotograficznym. Przyznano mi wyróżnienie i kilka gadżetów turystycznych. 

3 komentarze:

  1. Moja Marzenka z wycieczek do lasu lubi jedynie - piecznie kiełbasy :-) od tego mogla by zacząć, i na tym poprzestać, zrzyma sie prsy tym głośno i dosadnie, gdy pomimo wszysyko ciągnę ja w jakis uroczy zakątek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku.. już ją lubię:) bo doskonale rozumiem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ją też rozumiem, tylko pogodzic się z faktem nie mogę:-) bo ja bez łazęgi po lasach, polach i paryjach nie wyobrażam sobie życia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią! To dla mnie ważne.

Facebook Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Best Web Hosting Coupons