Węgry to chyba moje ulubione państwo do wypraw wakacyjnych. Nie ma morza, górami się nie poszczyci, ale.. no właśnie. Ale ma kilka skarbów, które zapewnią wspaniałe wakacje. Jakimi skarbami narodowymi mogą poszczycić się Węgrzy?
Mnie Węgry zachwycają. Jest dość spokojnie, można popatrzeć na pełne słoneczników pola, znaleźć nie-za-drogą kwaterę lub zupełnie tani kemping (np. przyczepę tira przerobioną na niezwykle przestronny pokój za 30 złotych dla dwóch osób) tuż przy kąpielisku termalnym. Ceny są przyjazne, jedzenie bardzo smaczne, ludzie uśmiechnięci i zadowoleni z życia, pomimo, że wcale chyba nie żyje im się wyjątkowo łatwo. Warto zrezygnować z winiety i wybierać bezpłatne drogi. Nie wszystkie są w dobrym stanie, ale odległości nie są duże. Poza tym Węgrzy pracują nad stanem swoich dróg. Remonty ruszyły. Co więc zobaczyć w tym niewielkim kraju?Budapeszt
Duże i gorące latem miasto, pełne zauroczonych turystów. A jest czym się zachwycać. W węgierskiej stolicy jest mnóstwo miejsc do zobaczenia: od pałacu, kościołów, zamków, monumentalnych budowli i pięknych kamienic, po parki i kąpieliska termalne.To, co zachwyca najbardziej to jednak wieczór nad rzeką. Dunaj przecina kilka pięknych mostów, a budynek Parlamentu jest tak oświetlony, że zapiera dech w piersiach.
Warto wjechać zabytkową kolejką (Budavári sikló - bilet w jedną stronę 1200 forintów, ok.16 zł) na wzgórze i podziwiać miasto z góry. Można też udać się na spacer łodzią - godzinne rejsy od 2100 forintów ok. 30zł. (Rejsów szukajcie bezpośrednio na wybrzeżu pomiędzy Mostem Łańcuchowym, a Mostem Elżbiety.)
Kąpieliska termalne
Wszyscy słyszeli o parkach wodnych Haiduszoboszlo czy Miksolc - Topolka. Jednak Węgry mają do zaoferowania dużo więcej. Jest wiele dużych kąpielisk, które są bardziej lub mniej znane. Jednak jadąc bezpłatnymi drogami, co chwilę znajdziemy znak wskazujący kierunek do Furdo (czyli właśnie kąpieliska). Niektóre są dość drogie, ale oferują wszelkie wygody. Inne są małe, urocze i ostatnio odnawiane pewnie 30 lat temu. Te znów zapraszają nas do kąpieli za kilka złotych. Wszystkie większe mają na miejscu sklepiki, masaże, spa i restauracje.Najciekawsze, nie najtańsze jednak to:
Jezioro Termalne Hévíz- największe tego typu jezioro w Europie. Niesamowite wrażenie! Przechodzi się przez szatnie, natryski i elektroniczne bramki, aby położyć ręcznik na trawie i po schodkach lub drabince zejść do ciepłej (ok. 33 stopnie Celsjusza) wody. Warto wypożyczyć koło (600 forintów ok. 10zł), bo pływanie w ciepłej siarkowej wodzie nie jest możliwe zbyt długo.
Termy Siklósi termálfürdő - bardzo ciekawe pod względem architektonicznym, szczególnie zimą. Baseny mają wewnątrz ciepłą wodę 33-37 stopni i wielkie tuby z przeszklonym dachem. Myślę, że zimowy wieczór w takim miejscu może naprawdę poprawić humor. Na zewnątrz kilka basenów - dla dorosłych i dla dzieci.
Ścieżki rowerowe
Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie ścieżki rowerowe. Są właściwie wszędzie. Nic, tylko pakować rower i korzystać z tych dobrodziejstw. Piękne widoki, wysiłek fizyczny i wolność! Cały Balaton można objechać na rowerze zjeżdżając do pobliskich miejscowości. Dla tych, którzy chętni espędzą czas pod namiotem Węgry też są doskonałą i niedrogą bazą.Wino
Węgrzy mają kilka regionów z winem. Wspaniałe miejsca, gdzie znajdziecie urocze piwniczki z winami. Szklaneczka, kieliszek - od dwóch do pięciu złotych.Szczególnie bliskie jest mi Badacsony. Winnice na zboczach powulkanicznej góry Badacsony na brzegu Balatonu. Aby trafić do małych, rodzinnych winniczek, wejdźcie na ulicę Romai. Podobno znani są z produkcji wina Olaszrisling, czyli riesling włoski (jeśli komuś to coś mówi). Szczególne miejsce w moim sercu, bo zakochałam się w cichych zboczach porośniętych winoroślami z widokiem na jezioro...
Jest też oczywiście północny Tokaj i Eger z Doliną Pięknej Pani - równie przyjemne miejsca.
Konie
Dużą część Węgier zajmują płaskie, dość suche tereny. Wiele z nich wykorzystywane jest do rekreacji konnej. Na południu wszędzie widać wskaźniki do stadnin. Chętni mogą też wybrać się na pokazy konne np. w Bugac Puszcie.Zupa rybna i papryka
Jedzenie na węgierskiej ziemi jest przyjemnością zarówno dla podniebienia, jak i dla portfela.Na szczególne miejsce zasługuje zupa rybna - Halászlé. Najlepsza (podobno) i na razie, zgodnie ze sprawdzanymi w różnych miejscach, jest ta w miejscowości Baja - podają ją z karpiem i sumem na osobnym talerzyku! Pyszności!
Warto też spróbować galuski - czyli węgierskiego makaronu. Podawany jest z gulaszem paprykowym. Jedyne, czego nie polecam, to gulasz z kurczakiem.. jednak to mięso nie pasuje do gulaszu.
Węgry bardzo miło wspominam, zarówno Budapeszt, termy jak i węgierskie wino, byłam zachwycona wycieczką i na pewno kiedyś tam wrócę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Muszę w końcu się wybrać. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka występuje na tym blogu. Będę częściej tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Bardzo lubię taką tematykę. Polecę znajomym na pewno.
OdpowiedzUsuńJa podrózuję dzieki biuro podróży łomża, zawsze tanio, miła obsługa oraz dostep do najlepszych jakosciowo ofert.
OdpowiedzUsuńSuper blog. Lubię blogi o takiej tematyce. Będę częściej tutaj zaglądać.
OdpowiedzUsuńWęgry to miejsce które trzeba koniecznie zobaczyć :) Jest co zwiedzać! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWasze podróże są bardzo inspirujące i motywujące do zwierzania świata. Super blog. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Bardzo lubię blogi tego typu. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis :)
OdpowiedzUsuńKąpieliska termalne przyciągają wiele turystów :) Nic dziwnego, fajnie jest tam spędzić czas. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń