piątek, 7 października 2011

Hiszpania - Alicante - fjesta i sjesta


Chwila w Alicante zamieniła się w cały długi tydzień! Poznałam wspaniałych ludzi! 


Nie ma co ukrywać, to był tydzień angielskiego i jednej wielkiej imprezy.Alicante, w moim odczuciu, nie zachwyca ("d**y nie urywa",jak mawia moja sister). Ma kilka ładnych miejsc..

Główną atrakcją jest Castillo, czyli zamek wybudowany na wzgórzu  jeszcze przed Arabów, a to dlatego, że podobno patrząc na skałę od strony plaży można zobaczyć tam profil arabskiego wojownika. Castillo de Santa Barbara zachwyca przede wszystkim widokiem! 

Z racji, że chwilę wcześniej piłam na plaży pyszną sangrię za 2 euro, to postanowiłam mało ambitnie wjechać tam windą!

Dla mnie Alicante to przede wszystkim ładna plaża, przeźroczysta woda w morzu i noc pełna ludzi, klubów drzwi w drzwi. Ludzi otwartych na to, żeby pokazać Ci, gdzie pójść i co robić!

Bardzo przyjemny czas, ale za długo nie da się żyć nocą zamiast dniem! Dzień na plaży, noc na ulicach Barrio Antiguo!Michael, Vanessa, Logan, Tony, Alfie, Nahir!

Czasem dzień spędzaliśmy na odzyskiwaniu sił! Zamiast na wycieczkach, zwiedzaniu i poznawaniu kultury od środka..

W hostelu poznałam przeuroczą Maureen! 

Która zamieszkała właśnie w Alicante i przygarnęła mnie na kilka dni do swojego domu! Uprawiałam więc couchsurfing i oszczędzałam pieniążki! Poznałam Pedro, współlokatora Maureen, który okazał się być jednym z chłopaków, z którymi poznaliśmy się kilka dni wcześniej w clubie. Świat jest mały, bardzo mały..

Alicante = Ludzie, których nigdy nie zapomnę!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią! To dla mnie ważne.

Facebook Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Best Web Hosting Coupons