czwartek, 6 października 2011

Hiszpania - Altea - królowa bieli

Kilkugodzinna wizyta w kolejnym białym miasteczku na wybrzeżu. Tym razem Altea. Piszę to już po upływie sporego czasu, ale tak sobie myślę z perspektywy, że to właśnie Altea była najpiękniejszym białym miasteczkiem, jakie odwiedziłam. 
Autobus dowiózł mnie na jej obrzeża. Pierwsze, co zrobiłam, to udałam się w kierunku morza, zbliżała się pora obiadowa, więc zjadłam coś w jednej z nadmorskich knajpek i wypiłam kawę, a wszystko to rozkoszując się spokojem jesiennego, gorącego popołudnia. Przede mną rozciągał się przepiękny, idylliczny bezkres błękitu morza i nieba. 

Informacja turystyczna była zamknięta. Może to i lepiej. Część warta obejrzenia, zabytkowa jest niewielka. Widziałam w oddali kopułę kościoła i postanowiłam do niej dotrzeć. 
Zadanie nie było tak łatwe, jak podejrzewałam na początku. 
Altea to labirynt małych uliczek i schodów, które co kilka metrów rozgałęziają się zmierzając w kilku kierunkach. Losowałam kolejną uliczkę, eliminowałam na podstawie wyglądu, pozwoliłam prowadzić się przez chwilę czarnemu kotu. 

To co pamiętam z tamtej wyprawy to schody, upał, ciszę i pustkę. Po drodze nie spotkałam właściwie nikogo, może dwóch chłopaków na skuterkach, staruszkę siedzącą na stołeczku przed domem, kobietę wieszającą pranie. Dopiero pod kościołem natknęłam się na ludzi, którzy najwyraźniej nie szli tą samą drogą, co ja. Mieli mapki.
Pamiętam zimną coca - colę w cieniu palmy, chłód kościoła, tłum emerytek i ukryty w jednej z uliczek sklep z biżuterią i ubraniami, gdzie dałam się skusić i kupiłam sobie moje przepiękne  ręcznie malowane połączenie spodni i bluzki.  

Droga powrotna wydawała mi się prosta, wiedziałam skąd przyszłam, ale ja, jak to ja, nie lubię dwa razy robić tego samego. 


Wybrałam się w drugą stronę, ufając swojemu instynktowi rozpoznawania kierunków. 
Skończyło się oczywiście na pytaniu o drogę, ale zdążyłam na autobus, gdzie z racji, iż kierowca nie miał działającej kasy samodzielnie ustaliłam i podałam cenę biletu, pan uwierzył mi na słowo i ruszyliśmy. 

Altea - to zdecydowanie królowa białych miasteczek na białym wybrzeżu, znanym jako Costa Blanca. 

1 komentarze:

  1. Altea jest urokliwym miasteczkiem,wspominam i tęsknię nawet za tym niemiłosiernym upałem,który mi towarzyszył w drodze na górę,na plac przykościelny.Plątanina uliczek,piękne widoki co krok,błękit nieba,morza...i przecudownie kwitnące,kolorowe pnącza dosłownie opadające kaskadami na mury...Byłam w tym roku w czerwcu,wspominam...oglądam zdjęcia,zasuszone kwiaty i tęsknię za tym cudnym,upalnym dniem w białym miasteczku :-),pozdrawiam serdecznie,M.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią! To dla mnie ważne.

Facebook Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Best Web Hosting Coupons