wtorek, 4 grudnia 2012

Włochy - Imperium Romanum....(pl,es)


Tym razem krótka wycieczka do Italii... Zaledwie kilka dni, które wciąż wydają mi się co najmniej dwoma tygodniami i pomimo, że już jestem w domu, to nadal uśmiecham się na wspomnienie. Nie wiem dlaczego nigdy nie ciągnęło mnie do Włoch, cudowny kraj i na pewno pojawię się tam jeszcze nie raz, ale tym razem w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych. 

Esta vez un viaje cortito a Italia ... Esos pocos días todavía me parecen, por lo menos, dos semanas y aunque ya esté en casa todavía sonríe recordandolos. No sé por qué nunca me atrajo Italia, un país maravilloso y sin duda volveré allí más de una vez, pero esta vez en unas condiciones climáticas mucho más favorables...


Dlaczego Włochy? Chyba głównym powodem była Silvia, którą znam z Madrytu. Od kilku miesięcy zapraszała mnie do siebie i wreszcie się udało! Było warto! Zielony mini cooper, bruschetta, pasta, vino toscano i Arezzo nocą w deszczu. 

¿Por qué Italia? Creo que la razón principal era Silvia, que conozco de Madrid. Me invitaba a su casa desde hace  algunos meses y finalmente lo hize! Valió la pena! Mini cooper verde, pan tostado, pasta, vino toscano y Arezzo por la noche en la lluvia.





Okazało się, że jej miasteczko Arezzo jest miejscem, gdzie kręcono znany większości film "La vita e bella". Odwiedziłyśmy Caffe dei Constante, którą można zobaczyć w kilku scenach, gdzie płacąc za wino na czymś zwanym Aperitivo najadłyśmy się różnych pyszności! 

Resultó que la ciudad Arezzo es el lugar donde fue filmada la película "La vita e bella". Visitamos Caffe dei Constante, que se puede ver en varias escenas, donde, durante algo que se llama Aperitivo, pagando solo por el vino comimos las delicias!


Po dniu w Arezzo przyszedł czas na Firenze, czyli Florencję - miasto artystów. We wtorek tak się najadłam, że we Florencji nie skosztowałam niemal niczego, bo chyba bym pękła. W zamian za to przeżyłam przygodę niemal wyjętą z filmów. Silvia "kazała mi" odwiedzić historyczną kawiarnię Giubbe Rosse na Piazza della Repubblica. Cappuccino we Włoszech smakuje inaczej! Nawet nie wiem ile kaw wypiłam podczas tych kilku krótkich dni! Ale do sedna filmowej historii... Znalazłam się na placu, gdzie po uczynieniu kilku deszczowych zdjęć dopadł mnie starszy pan zapraszając do tej właśnie kawiarni. Porozmawialiśmy chwilę - po włosku - o Polsce i papieżu. Weszłam do kawiarni, pustawej dość w południe, usiadłam przy stoliku, do którego jakoś żaden kelner nie przybył, chodzili tylko w tę w wew tę. Nie pozostało mi nic innego, jak udać się do baru i samodzielnie zamówić cappuccino - oczywiście najlepsze w całej Florencji. Przy tym właśnie barze zostałam zagadnięta przez sympatycznego Włocha. Po moim "non parlo italiano" przeszedł sprawnie na angielski.. a podobno Włosi nie mówią w języku innym niż włoski ... W każdym razie po kilku minutach rozmowy typu bla, bla, bla.. skąd jesteś? bla bla co tu robisz? bla bla okropna pogoda, prawda?.. Włoch Simo zaproponował zwiedzanie Florencji w jego towarzystwie, gdyż właśnie wrócił po miesiącu wakacji w Afryce, bardzo tęsknił za miastem, ma wolny dzień i chętnie pokaże mi miasto. W ten sposób spędziłam piękny, choć deszczowy dzień w zachwycającym mieście ucząc się włoskich słówek, słuchając komplementów, rozmawiając o życiu, pijąc kawę i włoskie, grzane wino, na co Simone początkowo patrzył z obrzydzeniem, ale dał się namówić i doszedł do wniosku, że w zimny dzień nie jest nawet  takie złe. 

Después de un día en Arezzo llegó el tiempo para Firenze, Florencia - una ciudad de artistas. Así que comi demasiado el martes en Florencia no probé casi nada, porque creía que me iba a estallar. En cambio he experimentado la aventura casi tomada de las películas. Silvia me dijo  de visitar la cafetería histórica Giubbe Rosse en la Piazza della Repubblica. Cappuccino en Italia sabe diferentemente! Yo no sé ni cuánto café bebí durante esos pocos días! Pero bueno,  hasta el punto de la historia del cine ... Me encontré en la plaza, donde después de sacar algunas fotos lluviosas me atrapó un hombre viejito invitandome a este café particular. Hablamos un rato - en italiano - de la Polonia y del Papa. Fui a la cafetería, bastante vacía  a la mediodía, me senté en una mesa, ningun camarero se acercó, entraban solo y salían ni siquiera mirandome. No tenía más remedio que ir a la barra y pedir un cappuccino - por supuesto el mejor en toda Florencia. En esta barra me empezó a hablar un Italiano simpático. Después de mio "non parlo italiano" cambió en Inglés .. y por qué se dice que los Italianos no hablan en un idioma que no sea italiano... De todos modos, después de unos minutos de conversación tipo: bla, bla, bla .. ¿De dónde eres? bla, bla, ¿qué estás haciendo aquí? bla, bla, mal tiempo, ¿no?.. Simo el Italiano sugirió visitar Florencia en su compañía. Volvió después de un mes de vacaciones en África, echaba de menos a su ciudad, tenia un día libre y estaba dispuesto a enseñarme la ciudad. De esta manera pasé un día hermoso aunque lluvioso en la ciudad preciosa aprendiendo de vocabulario, escuchando los cumplidos, hablando de la vida,  bebiendo el café y el vino italiano, caliente, que Simone al principio encontró asqueroso, pero se dejó convencir a probar y concluyó que en un día frío ni siquiera es tan malo.


W czwartek rano pożegnałam Arezzo, Silvię i pociągiem dostałam się do Rzymu, gdzie oczywiście przywitał mnie deszcz i tłumy turystów. Zostawiłam rzeczy w hostelu i przyszedł czas na zwiedzanie. 

El jueves por la mañana dijé adiós a Arezzo y Silvia y en el tren a Roma, donde me dio el benvenido, por supuesto, la lluvia y el multitud de turistas. Dejé mis cosas en el hostal y vinó el momento de ser una turista de verdad.

Rzym jest duży, ale nie tak duży, jakby się wydawało. Spokojnie można pokonać go pieszo. Mieszkałam niedaleko koloseum, więc okazało się, że nie potrzebuję biletu, bo wszędzie mogę zawędrować sama. Jedynym problemem były moje zamszowe kozaki, które przemokły w ciągu pierwszych 5 minut. Wędrując uliczkami dotarłam do Campo di Fiori, gdzie udało mi się wreszcie kupić czarne, nieprzemakalne(o radości!) kalosze, które weszły na moje niechude łydki! Swoją drogą, to jeden z piękniejszych momentów pobytu w Rzymie. 

Roma es grande, pero no tan grande como parece. Se puede verla a pie. Vivía cerca del Collosseo, por lo que resultó que no necesitaba ningun billete, porque donde quería podía ir sola. El único problema fue que mis botas favoritas de suede estaban totalmente mojadas en los primeros 5 minutos. Vagando por las calles llegué a Campo di Fiori, donde tuve la oportunidad de comprar finalmente unas botas negras, resistentes al agua (que alegria!) en cuales vinieron mis pantorrillas nodelgadas ! Eso fue uno de los momentos más hermosos de mi estancia en Roma. ;)


Ale co w tym Rzymie? Jak w Amsterdamie rowery, tak w Rzymie skutery. Deszcz nikomu nie przeszkadza. Na ulicach nie ma pasów, zasady jazdy i przechodzenia przez jezdnię zdają się nie mieć żadnego znaczenia. A metro, pomimo, że zaledwie dwie linie potrafi sprawić problem, gdyż wejścia na niektórych stacjach prowadzą na peron tylko w jednym kierunku i nie zawsze jest tam opis kolejnych stacji...

Bueno, pero que en Roma? Como en Amsterdam las bicicletas,  así que en Roma los scooters. La lluvia no le molesta a nadie. En las calles no hay vías, las normas de circulación y el cruce de la carretera no parecen tener ningún significado ni importancia. Y el metro, aunque sólo dos líneas puede causar un problema porque la entrada a algunas estaciones es sólo por la plataforma en una dirección y no siempre hay una lista de las siguientes estaciónes ...


 Piazza Navona była pełna ludzi, kiczowatych stoisk i fontann (jak cały Rzym). 

Piazza Navona estaba llena de gente, puestos de tonterías y fuentes (como toda Roma).


Spacer nad rzeką, kiedy wreszcie w piątek przestało padać. 

Un paseo por el río, cuando por fin el viernes dejó de llover .

Hiszpańskie schody i najdroższa w moim życiu kawa - 8 euro - o mało na zawał nie padłam, ale dobra widok był śliczny. 

Las Escaleras Españolas y el café más caro de mi vida - 8 euros - casi un ataque del corazón , pero la vista era  hermosa.


Wyprawa na drugi brzeg, który zachwycił mnie dużo bardziej. Pełen małych uliczek, pysznego, niedrogiego, włoskiego jedzenia i ludzi, którzy z uśmiechem Ci pomogą. Ćwiczyłam swoją minimalną znajomość włoskiego w czasie pytania starszych ludzi o drogę, gdyż zgubiłam i mapę i siebie...

Viaje al otro lado del río que me encantó mucho más. Lleno de calles pequeñas , de comida italiana deliciosa y barata  y de personas que te ayudan con una sonrisa. Practiqué mi conocimiento mínimo de  Italiano  preguntando por el camino a la gente mayor, porque perdí el plano, encima a mi misma ...


Podobno najbardziej romantyczne miejsce Rzymu, czyli Fontana di Trevi. No nie wiem, może i romantyczna w ciepłe lato, otoczona lodziarniami i pełne świateł. Ale poza posągami i światłami przepełnione też krzyczącymi turystami i sprzedającymi wszystko chłopakami z całego świata. Jakoś romantyzm mnie nie przepełnił..

Al parecer, el lugar más romántico en Roma, Fontana di Trevi. No sé, tal vez romántica en un verano cálido, rodeada de heladerías y llena de luces. Pero en aquel momento no sólo llena  de luces y de estatuas, pero tambien de turistas que gritaban y vendedores de todo. De todas formas el romance no me encontró a mi..

 Nocne spacery wreszcie bez deszczu i pełen świateł Rzym są naprawdę urocze. 

Los paseos nocturnos finalmente sin lluvia y con las luces de Roma son verdaderamente lindos.


Oczywiście szybka wyprawa do Watykanu. Nie miałam za wiele czasu więc darowałam sobie dwugodzinną kolejkę i zwiedzanie od środka, więc nadal duch święty na mnie nie spłynął. Ale ładnie było nawet z zewnątrz muszę przyznać. 

Por supuesto un paseo rápido  al Vaticano. No tenía mucho tiempo entonces no hize la cola de dos horas para visitar del interior, por lo que el Espíritu Santo todavia no descendió sobre mí. Pero fue bonito desde el exterior, es lo que tengo que admitir.


Giostra - czyli karuzela.. Włochy są ich pełne. Każdy plac, nawet Watykan ma swoją. Są urocze i nadają miejscu jakiejś magii, szczególnie, że niemal wszystkie, które spotkałam na swojej drodze są super stare i w jakiś własny sposób pasują do otoczenia. 

Giostra - el carrusel.. Italia está llena de ellos. Cada plaza, incluso el Vaticano tiene el suyo. Son encantadores y le dan al lugar algo de magia, sobre todo porque casi todos que he encontrado a lo largo del camino son muy viejos y de su manera propria encajan en el entorno.


Nie może też zabraknąć małych, ślicznych uliczek, do których mam słabość bez znaczenia w jakim mieście jestem.. 

También que no falten las calles pequeñas y bonitas, por cuales tengo una debilidad, no importa en que ciudad estoy .


Włochy mnie zauroczyły, co oznacza, że czeka mnie powrót tam... Tym razem jednak wiosną, bez deszczu, ze słońcem, winem i włoskim w stopniu wyższym niż 50 słów...

Italia me encantó, lo que significa que me está esperando una vuelta por allí ... Esta vez, sin embargo, en la primavera sin lluvia, con el sol, el vino y mi Italiano, en el nivel de más que de 50 palabras ...





1 komentarze:

  1. Włochy są obowiązkowe, a Rzym to po prostu absolutny top:) Najlepiej pojechać poza sezonem, kiedy jest mniej turystów i nie skupiać się tylko na zwiedzaniu najważniejszych zabytków, ale spokojnie pospacerować, np. po Zatybrzu... Zapraszamy do naszego mini przewodnika: www.lecebochce.pl/rzym-na-weekend-intensywne-zwiedzanie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że dzielisz się ze mną swoją opinią! To dla mnie ważne.

Facebook Favorites More

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Best Web Hosting Coupons